Bazylia dodaje troszkę zielonego koloru, ale przede wszystkim delikatnej świeżości, niczym podmuch letniego wiatru. Główki szparagów cudnie dekorują całość, komponując się z kremową całością. Nie przygniećcie jej lekkości nadmiarem przypraw czy dodatków – szparagi bronią się same. Odnajdźcie w nich smak i przyjemność.
To lekka zupa krem – na lunch, pierwsze danie, na przystawkę czy kolację. Koniecznie z dodatkiem chrupiących (oczywiście domowych) grzanek.
Jeśli znudziły Wam się już szparagi solo, z sosem holenderskim, z masłem i bułką – spróbujcie koniecznie tej lekkiej zupy krem!
Zupa krem z zielonych szparagów. (2-3 porcje)
Szparagi dokładnie myjemy, odrywamy zdrewniałe końcówki i odcinamy główki. Łodyżki szparagów kroimy w kilkucentymetrowe kawałki.
Końcówki szparagów wrzucamy do bulionu i gotujemy ok. 10 -15 minut. Główki szparagów gotujemy w wodzie z solą i cukrem przez max. 2 minuty, a następnie wrzucamy do bardzo zimnej wody – by je zahartować.
W garnku o grubym dnie rozgrzewamy oliwę i masło. Szklimy posiekaną w kostkę cebulkę, solimy delikatnie. Po kilku minutach dodajemy posiekany drobno czosnek, a następnie pokrojone łodygi szparagów. Posypujemy sporą szczyptą estragonu. Przesmażamy wszystko przez kilka minut, a następnie zalewamy odcedzonym bulionem. Gotujemy do miękkości szparagów.
Gdy szparagi będą miękkie, dodajemy większą część ugotowanych główek szparagów – zostawiamy kilka do dekoracji (ok. 2-3 na osobę) oraz listki bazylii. Miksujemy całość na gładki krem (jeśli zupa nie jest idealnie gładka, możemy przetrzeć ją przez sito). Dodajemy starty na tarce ser i podgrzewamy. Doprawiamy solą, pieprzem, sokiem z cytryny i ewentualnie dodatkowymi listkami bazylii, jeśli chcemy wyraźniej czuć jej smak.
Zupę podajemy gorącą – z grzankami, udekorowaną główkami szparagów.
Być może większość z nas już wypatruje wiosny, nowalijek i zieleni. Warto jednak wykorzystać zimowe warzywa i ich wartości odżywcze, wzbogacając nimi swoją dietę. Być może odkryjecie zapomniane i niepopularne warzywa takie jak ziemniaki, pietruszka, seler czy pasternak w tej pysznej, kremowej zupie.
Właściwie wszystkie białe warzywa nadają się do zupy – ziemniaki, cebula, seler, pietruszka, fenkuł, pasternak czy kalafior. Ich kompozycja zależy wyłącznie od Waszej wyobraźni oraz asortymentu sklepów czy bazarów. Rodzaj użytych warzyw wpłynie także na smak zupy, dzięki czemu możemy za każdym razem komponować nowe wersje smakowe, nie rezygnując jeśli któregoś ze składników zabraknie.
I ostatnia ważna rzecz – podajemy z pesto, chrupiącymi grzankami, prażonymi pestkami (dyni, słonecznika) lub w wersji bardziej wykwintnej – pikantnymi paluchami z ciasta francuskiego, które możemy przygotować sami: paski ciasta francuskiego posypujemy solą, słodką i ostrą papryką i zwijamy łapiąc za przeciwne końce, skręcając wokół własnej osi, możemy posypać ostrym serem np. cheddarem i pieczemy w 200 stC aż się zrumienią.
Zupa krem z białych warzyw.
Wszystkie warzywa obieramy, myjemy i kroimy w grubszą kostkę. W garnku o grubym dnie roztapiamy masło z łyżką oliwy i przesmażamy cebulę. Gdy cebula się zeszkli dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, a po chwili wszystkie pozostałe warzywa – przesmażamy wszystko na małym ogniu przez kilka minut ciągle mieszając.
Zalewamy warzywa wodą, solimy i gotujemy do miękkości – ok. 10-20 minut. Ugotowane warzywa miksujemy na gładko, dolewamy mleko i podgrzewamy. Gdy zupa będzie gorąca dodajemy starty na tarce ser. Mieszamy i doprawiamy solą, pieprzem, gałką muszkatołową i ewentualnie ziołami prowansalskimi. W razie potrzebujemy dodajemy więcej bulionu lub mleka.
Ważne! Ilość i kompozycję warzyw dobieramy dowolnie, podobnie jak ilość bulionu oraz mleka – w zależności jak gęstą zupę lubimy.
Podajemy gorącą np. z pesto, chrupiącymi grzankami, prażonymi pestkami (dyni, słonecznika) lub pikantnymi paluchami z ciasta francuskiego,
(źródło)
]]>W dzisiejszej wersji dodałam pieczoną paprykę oraz czosnek, a dla przełamania smaku kilka łyżek koncentratu pomidorowego. Można dodać pomidory z puszki lub zmiksować wszystko na gładką masę – jak kto lubi.
Polecam!
Zupa z czerwonej soczewicy i pieczonej papryki.
Paprykę myjemy, usuwamy gniazda nasienne, kroimy na 3-4 części i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia skórką do góry. Na blaszkę wykładamy też nieobrane ząbki czosnku. Skrapiamy oliwą i pieczemy w 200st z funkcją grill ok. 15-20minut, aż skórka papryki będzie miała czarne plamy. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, przykrywamy paprykę folią aluminiową i zostawiamy na kilka minut.
W międzyczasie siekamy drobno cebulę i szklimy na łyżce oleju. Dodajemy przyprawy (ziarna kolendry, kumin oraz suszoną papryczkę ucieramy w moździerzu) z wyjątkiem soli. Smażymy wszystko kilka minut. Wsypujemy soczewicę, dokładnie mieszamy z cebulą i przyprawami, a następnie zalewamy wrzątkiem. Gotujemy ok. 10 minut.
Upieczoną paprykę wyjmujemy z folii, obieramy ze skórki i wrzucamy do miseczki lub małego malaksera. Dodajemy czosnek bez łupinek (będzie miękki). Wszystko miksujemy na gładką pastę. Pastę paprykowo-czosnkową dodajemy do zupy. Dodajemy także koncentrat pomidorowy, sok z limonki i doprawiamy do smaku solą lub innymi przyprawami. Jeśli chcemy mniej gęstą zupę, dodajemy trochę wody.
Podajemy gorącą ze świeżym pieczywem posypaną natką pietruszki.
Smacznego!
Podana przeze mnie wersja jest delikatna w smaku. Dla żądnych wrażeń proponuję poszaleć z dodatkami :)
Polecam!
Zupa krem z czerwonej soczewicy.
Cebulę kroimy w kostkę i szklimy ją na oleju w garnku o grubym dnie. W moździerzu ucieramy suszone chili, paprykę słodką oraz wędzoną, nasiona kolendry oraz kumin. Po kilku minutach dodajemy do cebuli sproszkowane w moździerzu przyprawy oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Smażymy na małym ogniu, by wydobyć z przypraw cały aromat. Po kilku minutach zalewamy całość gorącym bulionem i wrzucamy przepłukaną wcześniej na sicie soczewicę. Gotujemy 5-10 minut.
Dorzucamy do zupy pokrojone w kostkę ziemniaki. Gotujemy do miękkości i miksujemy całość na gładki krem. Smakujemy i w razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem lub sosem sojowym.
]]>
To moja pierwsza zupa z dyni. Nieznane smaki i aromaty. Kubki smakowe początkowo bronią się przed nowym, nie lubią, odrzucają. Ale próbują, smakują.. Trochę więcej imbiru, może szczypta chili? Łyżka po łyżce oswajają się ze smakiem. Z każdą kolejną łyżką zupa wydaje się smaczniejsza, a jej smak głębszy.
Przy samym smakowaniu spędziłam chyba pół godziny i wyjadłam całkiem sporą porcję. Tak to się te moje kubki smakowe oswajają ;)
Zupa jest iście kremowa, delikatna, dzięki mleczku kokosowemu – wręcz aksamitna. Polecam Wam serdecznie.
Zupa krem z dyni z mleczkiem kokosowym. (inspiracja)
Na patelni rozpuszczamy masło. Wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę i ziemniaki. Mieszamy. Solimy, przesmażamy kilka minut. Zawartość patelni przekładamy do dużego garnka, dodajemy dynię oraz 1l wody. Gotujemy ok. 20 min, aż warzywa będą miękkie.
Na patelni (może być ta sama) rozgrzewamy łyżkę oleju. Wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek oraz imbir starty na tarce. Posypujemy mieszanką curry i energicznie mieszamy, by smaki się połączyły. Smażymy kilka minut, ciągle mieszając.
Do zupy dodajemy mleko kokosowe oraz mieszankę z patelni. Zagotowujemy i gotujemy kilka minut. Odstawiamy i gdy zupa przestygnie – miksujemy na gładki krem. Doprawiamy solą, pieprzem, papryką ostrą oraz gałką muszkatołową. W razie potrzeby także sokiem z cytryny.
Smacznego!
Dlatego dobrze jest czasem zjeść taką zupę pachnącą rodzinnym domem. Z makaronem. I z uśmiechem.
Zupa wiśniowa.
Wiśnie – najlepiej wydrylowane – zagotowujemy w ok.1,5l wody. Gotujemy ok. 15min na wolnym ogniu.
Dosładzamy i wyłączamy gaz.
Śmietanę dokładnie mieszamy z mąką. Hartujemy, tzn. dodajemy kilka łyżek gorącej zupy i dalej mieszamy. Wlewamy do zupy, mieszamy i podgrzewamy do chwili zagotowania. Zestawiamy z ognia i podajemy.
Najlepiej z kokardkami lub świderkami.
Smacznego!
]]>
Krem brokułowy niczym brzydkie kaczątko, delikatny i wrażliwy wewnątrz, nie zachęca zbyt powierzchownością. Smaczny za to niesłychanie. Wierzcie na słowo, bo na zdjęciu pan Zupa niewyjściowy dziś zupełnie. Zdecydowanie woli być zajadany niż fotografowany. Skromny jakiś.
Zupa krem brokułowo-ziemniaczany (źródło, podaję z moimi zmianami)
W garnku podgrzewamy masło z oliwą. Wrzucamy posiekaną drobno cebulę oraz czosnek. Po paru chwilach dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i dusimy 10 minut na wolnym ogniu często mieszając. Dodajemy wywar warzywny i brokuła podzielonego na różyczki (dałam razem z obraną łodygą, a co!). Gotujemy ok. 15 minut, aż warzywa zmiękną. Lekko studzimy, miksujemy i dodajemy 2 łyżki śmietany. Doprawiamy do smaku – w oryginale była tylko sól i pieprz, a że lubimy wyraźne smaki, dałam także sporą szczyptę gałki muszkatołowej i zakwasiłam sokiem z cytryny.
Podajemy z groszkiem ptysiowym, grzankami lub innym pieczywem. U nas były to zrumienione na oliwie grzanki z czerstwego chleba razowego, doprawione ziołami.
Smacznego! :)
A na deser Kot-prawie-w-butach. W torbie tym razem, ledwie zmieszczony. Słodziutki za to jak cukierek :)
]]>
Zwalczę Was gorącą zupą, rozgrzewającą i sycącą.
Dobra, gorąca ogórkowa. Zakwaszająca moje chore gardło. Kojąca dreszcze. Z pajda chleba z masłem, obowiązkowo. Nie wiem, czy udało mi się odtworzyć smak tej domowej ogórkowej. Mimo dokładnych instrukcji u samego źródła (dzięki Mamo ;)), mimo że naprawdę jest pyszna.. To nie to samo, gdy po powrocie ze szkoły rzucało się plecak w kąt, siadało w kuchni i ze zmarzniętymi dłońmi zajadało gorącą zupę..
Zapraszam więc na ogórkową i pajdę chleba z masłem, w ten jeszcze nie-wiosenny dzień.
Do ok.1,5l wody wrzucamy kurczaka wraz z włoszczyzną, dodajemy listek laurowy, kilka ziarenek ziela angielskiego, pieprzu w ziarenkach i zagotowujemy. Gotujemy na wolnym ogniu ok.30minut. Po tym czasie wyjmujemy kuraka i obieramy z niego najlepsze chude mięsko. Do wywaru dodajemy startą marchewkę oraz ziemniaki. Włoszczyznę wyjmujemy. Gotujemy ok.10 minut – aż ziemniaki będą lekko miękkie. Dorzucamy ogórki, chwilkę zagotowujemy. Zdejmujemy z ognia i zabielamy śmietaną (ok2-3łyżki) wymieszaną z łyżką mąki pszennej. Smakujemy, przyprawiamy solą i pieprzem do smaku. Posypujemy natką pietruszki i podajemy.
Z pajdą chleba z masłem, oczywiście :)
Ps. W życiu bym nie pomyślała, że będę gotować zupy. Kiedyś – wynalazek smaczny, acz niewykonalny. Co się kiedy wrzuca, czym zabiela, czy doprawia, ile powinny się gotować poszczególne składniki? Jak z tej mieszaniny stworzyć smak? Nie taki diabeł straszny, jak się okazuje :)
]]>